Relacje z KOŃCAMI

W ostatnich miesiącach życie pokazało mi, że końców jest dużo, dużo, dużo więcej.

Coś co działało dobrze w naszej codzienności, jakby ktoś zabrał nam z dnia na dzień. To miejsce było idealne, w życiu idealne rozwiązania zdarzają się tak rzadko. A to takie było, spełniało wszystkie warunki. I kiedy odchodzi to co dobre było. To nie wiadomo co ze sobą zrobić.

Padał deszcz, siedziałam w samochodzie. Tam można popłakać sobie, tyle ile potrzebujesz.

I nie trzeba brać się w garść.

Od wczoraj trudno mi zrobić miejsce na to co właśnie się kończy. I siedzę i oddycham i czuję jak moje ciało się usztywnia i zamyka.

Wiem też jakie to ważne, żeby zrobić na to miejsce, na to trudne. Jakie to ważne, żeby się z tym ułożyć. Wtedy to dalej, będzie miało siłę na życie.

I powtarzam sobie jestem bezpieczna, jestem w dobrym miejscu.

I myślę dlaczego to takie trudne, ten koniec jest dla Mnie.

I dostaje odpowiedź, do dzieciństwa się przenoszę.W pamięci, myślach. Dotykam trudnych kawałków, o których nie wiem wszystkiego.

Gadam ze sobą, takie to jest dzisiaj, takie to było wtedy, trudno mi. Pojawiają się łzy, robię im miejsce. Po jakimś czasie kiedy pozwalam sobie na łzy, spokojniej się robi.

Człowiek w naturalny, znany mu sposób zamyka się na życie. Dużo praktyki wymaga zamykanie się i otwieranie, zauważanie momentów zamykania i ruchu w kierunku otwierania. A ja wtedy, kilka miesięcy temu w samochodzie ze Sobą gadałam. Dużo gadałam i szukałam jakiegoś ruchu, we Mnie który pozwoli mi zrobić miejsce na życie, na ruch do życia, do dalej.

Jestem bezpieczna i Jestem w dobrym miejscu. Poczucie bezpieczeństwa, wiem jak bardzo go potrzebuje w takich momentach. Chcę o tym zawsze pamiętać i dawać je Sobie zawsze kiedy potrzebuję.

Pomógł mi w tym obraz, wtedy w samochodzie zrobiłam zdjęcie. To to zdjęcie. O granicach, o świecie, który cały czas istnieje i jest go dużo wokół Mnie. Kiedy patrzę przez szybę samochodu widzę dużo świata, mojego świata, cały czas dobrego świata.

To nie jest tak, że wszystko jest złe.

Zauważ, to co masz. Co dzisiaj masz?

Potem zadawałam sobie pytania. Jak ja chce przez tę zmianę przechodzić? Jak chcę o tym powiedzieć Mojemu dziecku? To też był ważny kawałek dla Niej, dla Mojej córki. Jak ja chcę o nim mówić i co chcemy My wszyscy pamiętać z tego okresu?

I tak siedziałam.

Na koniec zadałam sobie pytanie, co mam dzisiaj do zrobienia. I poszłam do zadań.

Każdego dnia zaczynałam tak dzień. I właśnie takie było ostatnie pół roku. Do tego czasu dołączyły inne końce.

Końce naprawdę są o życiu każdego z Nas.

Dobrze jest je przeżywać. Nie udawać, że nie ma: niespełnionych oczekiwań, ważnych ludzi, którzy odchodzą, marzeń, których nigdy może nie zrealizujemy, życia, które nie wygląda tak jak myśleliśmy, że będzie, opuszczamy kogoś lub gdy ktoś opuszcza nas, gdy zmieniamy się, gdy rezygnujemy z czegoś, gdy idziemy dalej, zostawiając coś za sobą, wybierając inne życie albo wtedy kiedy życie za Nas wybiera.

Nie da się udawać, że tego nie ma.

Nie da się zamknąć oczu i nie widzieć.

Bo w relacji z końcami ważne jest zobaczyć to jakie jest i to co nas wspiera, co mam. To spojrzenie na dzisiaj. Na moje życie i zobaczenie co jest dobre. I to co ważne to, to żeby nie przyspieszać tego czasu ale też nie wydłużać go zbytnio kiedy widzimy życie przed Nami.

Odnalezienie w sobie tej siły i zbudowanie stabilności emocjonalnej wymaga łagodności do samego siebie, wyrozumiałości dla ludzkiej, dla swojej natury, jej różnorodności, tempa, zmienności, zgody na własną wrażliwość i zranienia.

Nauczyć się myśleć o relacji z końcami i o sobie w sposób, który Nas wspiera.

Mogę dużo.

Zapominam czasem co jest ważne w życiu.

Potrzebuje sobie przypominać.

Nawet wtedy, kiedy wydaje mi się, że nie mogę nic.

Co jest ważne w Moim życiu?

Wtedy życie będzie miało siłę

iść do dalej…

Leave a Reply