Cisza, natura, SAMOTNOŚĆ

AUTOR: MARTA DYDA

Cisza
Natura
Samotność

Kilka dni temu, potrzebowałam samotności, natury, ciszy, moje nogi ruszyły przed Siebie żeby odpocząć.

Poszłam sama w góry na zachód słońca. Tak zwyczajnie żeby pobyć ze Sobą bez tych wszystkich dodatków życia.

Wschody i zachody, jedno bez drugiego nie istnieje, stanowią doskonałą całość.

Zachody są takie jakby bardziej romantyczne i powolniejsze, oznaczają nadejście spokojnego wieczoru.

Na swojej drodze napotkałam ślimaka, który wyraźnie chciał mi powiedzieć, niczego nie przyspieszaj pamiętaj w tym dzisiejszym świecie o swoim tempie, to jest klucz do spokoju serca.

I nie rezygnuj ze swojej drogi szczególnie wtedy kiedy nie ma zbyt szybko upragnionych rezultatów.

Potem szłam wzdłuż rzeki, gdzie widok i przestrzeń, która mnie zawsze zachwyca. To miejsce z widokiem na niebo, rzekę i góry.

Dalej już się wchodzi w las. Ja tutaj w lesie tak dużo czuję.

Oddycham lasem, wszystko czego potrzebuję jest dostępne, wystarczy wsłuchać się w serce. Tam schowana jest cała nasza mądrość. Tak, to w takich miejscach otwieram się na swoje serce.

I tak sobie myślę, jakie to proste być szczęśliwym.

Po drodze minęłam kilka osób. Przed samym wejściem na górę, skręciłam w bok, przyciągnęło mnie słońce. Znam to miejsce, jest nieco schowane od głównego szlaku, tam jest zawsze przecudny widok.

Zrobiłam tutaj kilka zdjęć i stałam tam chwilę wpatrując się w zachodzące słońce by poczuć jak świat zwalnia, bo Ja zwalniam.

Ruszyłam na szczyt, na który miałam dosłownie kilka minut. Sam zachód na górze nie był już tak zjawiskowy jak słońce chwilę przed. Wpatrywałam się w chowające się światło ale robiło się coraz ciemniej, pomyślałam: „dobra schodzę bo potem będę się bardziej bała idąc przez las”.

Miałam latarkę, wiedziałam że kiedy będę wracać przez las będzie już ciemno. Na tyle znam tę drogę i ten szlak, że wiedziałam, że sobie poradzę.

Kiedy schodziłam były momenty, że kawałek biegłam przez ten las, potem wyszłam na otwartą przestrzeń tam było jaśniej, po drodze napotkałam kilku turystów, zrobiło się spokojniej.

Po co ten zachód słońca?

Żeby przypomnieć Sobie, że wszystko przemija i to co dzisiaj się liczy to ten dzisiejszy dzień i właśnie ta chwila. I jak ważne jest bycie bliżej życia i bycie jeszcze bardziej, w miejscu w którym dzisiaj jesteś.

Im dłużej się czeka z jakąś decyzją i krokiem, który chcemy zrobić tym więcej obaw się do Nas przykleja, jak droga przez ten las.

Żeby przypomnieć sobie, że liczy się droga a nie sam cel. I że najpiękniejsze doświadczenia często czekają nas po drodze a nie na samym końcu drogi, którą podążamy przez życie.

Że ważna w życiu jest dyscyplina, trzeba wyjść na czas żeby dotknąć ciepła zachodzącego słońca.

W życiu liczą się proste rzeczy, wschody i zachody, każdego dnia, tyle wystarczy.

Żeby przypomnieć sobie o odwadze do swoich kroków, tylko w taki sposób jesteśmy w stanie przeżyć życie po swojemu.

Wszystko to po to, by rozumieć.
Więcej.

I oddychać.
Głębiej…

Leave a Reply